-Ja uwidił szto wy daroge znajetie-ja niet. Na dwie maszyny łutsze jechać-
Odpowiedział że przeszkód nie widzi, pojedzie głównymi drogami żebym trase zapamiętał.
-Niet, niet priamo na Przasnysz, Normalno ja jedu cieriez Warszawu-
I w ten sposób doprowadził mnie do Łomży. Rwaliśmy 120-160. Za łomżą oczywiście wyścig Tirów-ciemno i deszcz.. Usadowiłem się miedzy dwoma ? przeciętna 110. W Augustowie skręciłem na Ogrodniki, doszła dodatkowo mgła i augustowskie bąki. Rozbijały się z głośnym plaśnięciem na szybie i wycieraczka je migiem rozmazywała po całej szybie. Dogoniłem dwa litewskie Voyagery i wraz z nimi przjechałem granicę. Litewski pogranicznik zapytał tylko po co jadę-odpowiedziałem że na prigłaszenie Lietuvos Lancie Klubas i pokazałem litewską koszulkę klubową-zawczasu przygotowaną. Za granicą pojawił się kolejny problem-nie włączył mi się operator-a jeszcze z Leszkiem nie ustaliliśmy gdzie się spotykamy. Pobiegłem do Voyagera i grzecznie zapytałem czy pa polsku ili pa rusku. Okazało się że po polsku też można. Konstantin zadzwonił do Leszka ustaliliśmy miejsce spotkania. Zapytałem kolege Konstantina czy mogę za nim podążać, ponieważ zapewne zna miejsce czatowania policyjnych radiowozów-a jak wcześniej słyszeli niektórzy z nas, po Litwie jeździ się po bożemu. Kolega Konstantin uprzedził mnie szto on budiet jechat bystro.
-Szto znacit bystro, stopiatdiesiat, stosiediemdiesiat?
-Niet, niet stodwadcat-stotridcat-
No cóż ? to były tylko obietnice, jedynie przed samym Wilnem pognał chwile 140.
W Wilnie wyjechał przede mnie Leszek wraz z małżonką swą Renatą oraz Alexem. Przemieściliśmy się do domu gdzie czekała reszta ekipy z Andriejem na czele i biesiadowaliśmy do białego rana.


Wilno
Po odespaniu trudów nocy udaliśmy się na zwiedzanie Wilna. Trudno mi jednoznacznie określić miasto-szukałem porównań do innych miejsc znanych mi i z wyglądu najbardziej przypomina mi Lwów. Położone na wzgórzach jak Praga. Moja Mama twierdzi że stylowo jak Kraków-jednak zbudowane jest na innym planie i nie posiada rynku. Jednak miasto bardzo piękne. Zreszta sami oceńcie.
















Wcześniej udaliśmy się w bardzo urokliwe miejsce zwane Belmontas. W rozległej dolince na fundamentach starego młyna rozbudowano sieć restauracji. Tam też wszamaliśmy-a jakże ?cepelina. Plus piwko oczywiście.







Wieczorem odbył się spocik w kręgielni. Zjechało się trochę samochodów-podobno dużo jak na spontan. Na początku wszyscy przyjechali tylko na kawę, potem tylko jedno piwko-skończyło się na tym iż niepijący rozwieźli pozostałych o 2giej w nocy. Lancie pozostały pod kręgielnią. Część podróżowała w bagażniku, ale braku komfortu nie odczuwała chyba-w sumie to był alfisti.


Drugi dzień rozpoczęliśmy od kibicowania Kubicy. Rosyjski komentator przeżywał bardzo zarówno wypadnięcie Hamiltona jak i pech Kubicy. Następnie udaliśmy się do Trok. Kapryśna pogoda ograniczyła zakres zwiedzania. Spełniło się jedno z marzeń dzieciństwa-zakupiłem czapajewkę-teraz mi tylko taczanki z maximem brakuje. Zmarznięci udaliśmy się szybko na posiłek. Spożyliśmy pyszne Kibinas-pierożki z ciasta chlebowego faszerowane baraniną na ostro. No i piwko oczywiście. Po wycieczce wdaliśmy się w tradycyjne dla lancisti dyskusje przy piwku oczywiście.






Nie sposób w skrócie opisać wszystkich wrażeń z pobytu. Najważniejsze że wiem iż mamy tam przyjaciół. Dziękuje Wam za gościnę i możliwość zwiedzenia pięknego Wilna.
Wielkie dzieki za wszystko dla Renaty, Leszka, Tomka, Alexa. Andriej-jak będę spożywał piwko z wileńskiego kufla zawsze będę Ciebie wspominał-czyli często. Arturas-nocna dyskusja z piwem w ręku w Twojej Dedrze o przewagach benzyniaków - nie do zapomnienia.
I na koniec parę spostrzeżeń z podróży i pobytu. Drogi generalnie lepsze od naszych-bez kolein. Linia przerywana nie jest jak u nas jednakowa, im mniej zostaje miejsca tym odcinki są dłuższe. Światło zielone pali się jak u nas, jednak im bliżej do zmiany zaczyna mrugać-dopiero poźniej pojawia się żółte. Oznakowanie, zwłaszcza przy deszczowej pogodzie trudne do odczytania-tablice mniejszych wymiarów niż u nas-na dodatek białe litery na jasnoniebieskim tle. Od Ogrodnik brak oznakowania na Wilno-należy jechać cały czas główną dopuki się Wilno nie pojawi. Przy powrocie brak oznakowania na Ogrodniki-kierujecie się na Sejny. W Wilnie bez problemów porozumiecie się po polsku. W ostateczności po rosyjsku. Litewskim nie zawracajcie sobie głowy-i tak się nie nauczycie.
P.S. Wszystkie zdjęcia autorstwa niezwykle sympatycznego Paparazzi