Lancia Klub Polska

Art92 pisze: Natomiast co do refundacji in vitro, równie dobrze kobieta o nieciekawej aparycji zażąda refundacji operacji plastycznej bo dzięki temu będzie mogła mieć dzieci.

Bardzo ciekawe teoria. Może poprzesz ją jakimiś badaniami, pracami naukowymi bo chciałbym zasięgnąć wiedzy w tym temacie.
Oczywiście rozmawiamy o kobiecie nie mogącej mieć dzieci ze względów biologicznych a nie wątpliwej urody. Bo jeśli chodziło Ci o to drugie, to jak to mawiają "każda zmora znajdzie swojego amatora", a później to już z górki.

Art92 pisze:Nie, jestem przeciwny jakimkolwiek refundacjom, zasiłkom, zapomogom i nie wiadomo co tam jeszcze.

Nikt nie mówi o żadnej refundacji, ani zapomodze. Składkowicze ciężko pracują i ze swojej pracy, chcąc nie chcąc, są zmuszeni wykupywać ubezpieczenie zdrowotne. I to z owego ubezpieczenia (czyli za własne, składkowiczów, pieniądze!) są leczeni. Nie jest to więc żadna łaska naszego państwa, ani zapomoga, ale zwyczajna transakcja. Jedyny feler, że jedna ze stron jest do tej transakcji przymuszona i dopóki legalnie pracuje, nie może zrezygnować z dealu np. na korzyść alternatywnego ubezpieczenia prywatnego.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wypowiedź nr 1, z popołudnia:

darbo pisze:

Nat pisze:Tak czy owak, taka krótkowzroczna, populistyczna polityka Kaczyńskiego oznacza dla Polski realne straty. Zyska tylko PiS (w sondażach)

Oby.

Wypowiedź nr 2, z wieczora tego samego dnia:

darbo pisze:Moja niezachwiana wiara w miłościwie nam panujących to fenomen, który znajduje się głównie w głowach moich oponentów, którzy będąc tu codziennie są na tyle leniwi, że nie chce im się czytać moich wypowiedzi ze zrozumieniem.

Kiedy czytam tak calkiem sprzeczne ze sobą Twoje wypowiedzi - zaczynam rozumieć, skąd się biorą zarzuty formułowane przez wielu kolegów w tym wątku, o manipulacjach i niekonsekwencjach, których się dopuszczasz w dyskusji.

Nat pisze:

Art92 pisze:Nie, jestem przeciwny jakimkolwiek refundacjom, zasiłkom, zapomogom i nie wiadomo co tam jeszcze.

Nikt nie mówi o żadnej refundacji, ani zapomodze. Składkowicze ciężko pracują i ze swojej pracy, chcąc nie chcąc, są zmuszeni wykupywać ubezpieczenie zdrowotne. I to z owego ubezpieczenia (czyli za własne, składkowiczów, pieniądze!) są leczeni. Nie jest to więc żadna łaska naszego państwa, ani zapomoga, ale zwyczajna transakcja. Jedyny feler, że jedna ze stron jest do tej transakcji przymuszona i dopóki legalnie pracuje, nie może zrezygnować z dealu np. na korzyść alternatywnego ubezpieczenia prywatnego.

O to chodzi

Art92 pisze:

Nat pisze:

Art92 pisze:Nie, jestem przeciwny jakimkolwiek refundacjom, zasiłkom, zapomogom i nie wiadomo co tam jeszcze.

Nikt nie mówi o żadnej refundacji, ani zapomodze. Składkowicze ciężko pracują i ze swojej pracy, chcąc nie chcąc, są zmuszeni wykupywać ubezpieczenie zdrowotne. I to z owego ubezpieczenia (czyli za własne, składkowiczów, pieniądze!) są leczeni. Nie jest to więc żadna łaska naszego państwa, ani zapomoga, ale zwyczajna transakcja. Jedyny feler, że jedna ze stron jest do tej transakcji przymuszona i dopóki legalnie pracuje, nie może zrezygnować z dealu np. na korzyść alternatywnego ubezpieczenia prywatnego.

O to chodzi

Skoro tak, to nie rozumiem, dlaczego masz problem z finansowaniem in vitro. Skoro ubezpieczenie - umowa między państwem polskim, a składkowiczem - obejmuje leczenie skutków również i tej choroby?

Nat pisze:

Art92 pisze:

Nat pisze:

Art92 pisze:Nie, jestem przeciwny jakimkolwiek refundacjom, zasiłkom, zapomogom i nie wiadomo co tam jeszcze.

Nikt nie mówi o żadnej refundacji, ani zapomodze. Składkowicze ciężko pracują i ze swojej pracy, chcąc nie chcąc, są zmuszeni wykupywać ubezpieczenie zdrowotne. I to z owego ubezpieczenia (czyli za własne, składkowiczów, pieniądze!) są leczeni. Nie jest to więc żadna łaska naszego państwa, ani zapomoga, ale zwyczajna transakcja. Jedyny feler, że jedna ze stron jest do tej transakcji przymuszona i dopóki legalnie pracuje, nie może zrezygnować z dealu np. na korzyść alternatywnego ubezpieczenia prywatnego.

O to chodzi

Skoro tak, to nie rozumiem, dlaczego masz problem z finansowaniem in vitro. Skoro ubezpieczenie - umowa między państwem polskim, a składkowiczem - obejmuje leczenie skutków również i tej choroby?

Bo niepłodność nie zabija. Nie widzę powodu dla którego obywatele mieliby się składać na taki zabieg.

Jest znacznie ciekawiej. Zaziębienie nie zabija. Sporo chorób zakaźnych nie zabija. Wiele chorób ortopedycznych nie zabija. Poród nie zabija. Bolący ząb nie zabija. Ja jednak życzyłbym sobie, by za tę wysoką, przymusową składkę leczono mnie nie tylko w SOR.

Nat pisze:Jest znacznie ciekawiej. Zaziębienie nie zabija. Sporo chorób zakaźnych nie zabija. Wiele chorób ortopedycznych nie zabija. Poród nie zabija. Bolący ząb nie zabija. Ja jednak życzyłbym sobie, by za tę wysoką, przymusową składkę leczono mnie nie tylko w SOR.

Niestety muszę przyznać...

Nat pisze:Jest znacznie ciekawiej. Zaziębienie nie zabija. Sporo chorób zakaźnych nie zabija. Wiele chorób ortopedycznych nie zabija. Poród nie zabija. Bolący ząb nie zabija. Ja jednak życzyłbym sobie, by za tę wysoką, przymusową składkę leczono mnie nie tylko w SOR.

Właśnie, słowo klucz: "przymusowa". O to chodzi by nie było przymusu ubezpieczeń. Każdy decyduje za siebie, czy chce się ubezpieczyć, odłożyć czy wydać na prostytutki. Mylisz się, nieleczone zaziębienie prowadzi do poważniejszych schorzeń, które mogą zabić. Poród nie zabija? A to mi nowość . O opiece dentystycznej już pisaliśmy, większość korzysta z prywatnej.

Nie jestem aż tak liberalny by całkowicie liberalizować służbę zdrowia, szczególnie w tak stosunkowo biednym kraju aczkolwiek trafia do mnie zmiana roli państwa w tym sektorze.

Zdefiniujmy więc problem, jaki wyłania się z Twoich wypowiedzi - to nie finansowane z ubezpieczenia leczenia skutków niepłodności powinno Cię bulwersować, ale przymus ubezpieczania się w państwowej ubezpieczalni.

Nat pisze:Zdefiniujmy więc problem, jaki wyłania się z Twoich wypowiedzi - to nie finansowane z ubezpieczenia leczenia skutków niepłodności powinno Cię bulwersować, ale przymus ubezpieczania się w państwowej ubezpieczalni.

Wydawało mi się, że również jesteś przeciwny refunacji in vitro. Ja zdania nie zmienię bo to moja prywatna opinia. Jestem przeciwny marnotrawstwu publicznych pieniędzy i tyle.

Art92 pisze:

Nat pisze:Zdefiniujmy więc problem, jaki wyłania się z Twoich wypowiedzi - to nie finansowane z ubezpieczenia leczenia skutków niepłodności powinno Cię bulwersować, ale przymus ubezpieczania się w państwowej ubezpieczalni.

Wydawało mi się, że również jesteś przeciwny refunacji in vitro. Ja zdania nie zmienię bo to moja prywatna opinia. Jestem przeciwny marnotrawstwu publicznych pieniędzy i tyle.

I znów wracamy ab ovo: to nie sa publiczne pieniądze, lecz pieniądze składkowiczów. Wydawało się, że to już zaakceptowałeś, a tu ponowny zonk?
Mój prywatny pogląd na tę sprawę jest taki, że przymus ubezpieczania się u państwowego ubezpieczyciela powinien zostać zniesiony. Zamiast tego powinna być możliwość (jestem nawet w stanie niechętnie ustąpić, że nie możliwość, a obowiązek) ubezpieczenia się w dowolnym, działającym na rynku podmiocie ubezpieczającym. Świadczenia standardowe powinny być skatalogowane (tzw. koszyk). Zakres ubezpieczenia: powinien być co najmniej z koszyka, z możliwością dokupienia wszelkich wodotrysków.

Nat pisze:

Art92 pisze:

Nat pisze:Zdefiniujmy więc problem, jaki wyłania się z Twoich wypowiedzi - to nie finansowane z ubezpieczenia leczenia skutków niepłodności powinno Cię bulwersować, ale przymus ubezpieczania się w państwowej ubezpieczalni.

Wydawało mi się, że również jesteś przeciwny refunacji in vitro. Ja zdania nie zmienię bo to moja prywatna opinia. Jestem przeciwny marnotrawstwu publicznych pieniędzy i tyle.

I znów wracamy ab ovo: to nie sa publiczne pieniądze, lecz pieniądze składkowiczów. Wydawało się, że to już zaakceptowałeś, a tu ponowny zonk?
Mój prywatny pogląd na tę sprawę jest taki, że przymus ubezpieczania się u państwowego ubezpieczyciela powinien zostać zniesiony. Zamiast tego powinna być możliwość (jestem nawet w stanie niechętnie ustąpić, że nie możliwość, a obowiązek) ubezpieczenia się w dowolnym, działającym na rynku podmiocie ubezpieczającym. Świadczenia standardowe powinny być skatalogowane (tzw. koszyk). Zakres ubezpieczenia: powinien być co najmniej z koszyka, z możliwością dokupienia wszelkich wodotrysków.

Jak nie są publiczne? Skoro pobiera je państwo w formie składki, i potem po pożarciu jej części oddaje w formie opieki zdrowotnej. W dalszej części się z tobą zgadzam prócz obowiązku ubezpieczenia. W mojej opinii powinno być to dobrowolne.

Nat pisze: I znów wracamy ab ovo: to nie sa publiczne pieniądze, lecz pieniądze składkowiczów. Wydawało się, że to już zaakceptowałeś, a tu ponowny zonk?

To są oczywiście publiczne pieniądze. Powrót ab ovo i zonk - nieaktualne.

belial666 pisze:Ale komu Ty tłumaczysz. Niech wyjedzie do USA i niech pożyje tam... Koleżanka żony antybiotyki z Polski ściąga. Taka rzecz.

Ale ja nie chcę nikomu tego tłumaczyć.

Popieram zdanie Nata. Refundacje leków, zabiegów etc. to jest to na co wszyscy płacimy co miesiąc, kiedy odciągają nam na ubezpieczenie zdrowotne. I to należy nam się jak psu buda! Tylko, że płacenie państwowego ubezpieczenia nie powinno być obowiązkowe.

FXX pisze:

belial666 pisze:Ale komu Ty tłumaczysz. Niech wyjedzie do USA i niech pożyje tam... Koleżanka żony antybiotyki z Polski ściąga. Taka rzecz.

Ale ja nie chcę nikomu tego tłumaczyć.

Popieram zdanie Nata. Refundacje leków, zabiegów etc. to jest to na co wszyscy płacimy co miesiąc, kiedy odciągają nam na ubezpieczenie zdrowotne. I to należy nam się jak psu buda! Tylko, że płacenie państwowego ubezpieczenia nie powinno być obowiązkowe.

Odnośnie nie obowiązkowego ubezpieczenia mam znajomego który 8 lat temu wrócił z USA i nie płacił tam Haraczu w postaci ubezpieczenia, teraz jest z niczym. Ma 76 lat i nie ma emerytury, żyje skromnie z kasy po sprzedaży domu
Pozdrawiam brać klubowiczów