
Otóż ja mam tą najsłabszą wersję 2.4 JTD, która ma turbodziurę i pewnie gó***nie jeździ w porównaniu z wersją 150 konną, ale... jadąc bez klimy samochód jest żwawy, naprawdę chętnie reaguje na gaz (mimo turbodziury) i zaczął mi palić 5 z hakiem mniejszym lub większym, ale faktycznie poniżej 6 litrów w trasie. Takie spalanie teraz to nie problem po zrobieniu wszystkiego w samochodzie, jestem zadowolony. Natomiast włączenie klimatyzacji skutkuje:
1. POTWORNYM mułem, który czuć (samochód już tak nie przyspiesza, powoli reaguje na gaz, itp.)
2. Spalaniem rzędu 6 z dużym hakiem, a nawet 7 litrów paliwa według ICSa
Uj mnie strzeli zaraz z tą klimatyzacją. Jeszcze 1-2 lata temu tak zawsze było i nie wiedziałem dlaczego, ale okazało się, że kompresor był zatarty. Zrobiłem kompleksowy remont klimy włącznie z regeneracją kompresora w tym roku. Serwis klimy twierdzi, że klima chodzi idealnie, że chłodzi idealnie. To skąd ten muł jakby 2 słonie w bagażniku siedziały? Za dużo czynnika? Co jest grane?
W swoim wątku pisałem jak działa klimatyzacja w Lybrach. U nas nie ma sterowania elektronicznego kompresora jak w nowych samochodach (tam można zejść do 3% ubytku mocy), ale mamy sterowanie wydajnością kompresora. Nie tak duże, nie tak oszczędne jak w nowych konstrukcjach, ale jest - czytałem, że do 8% schodzi w razie potrzeby. Zapewnia nam to zawór ciśnieniowy, który zależnie od pracy zaworu rozprężnego reguluje płytką w środku kompresora, która to z kolei reguluje skok tłoczków. Innymi słowy: jest gorąco, zawór puszcza jak sikawa, to kompresor chodzi na maksa. Jest zimno, zawór puszcza aby aby, to kompresor chodzi na minimum. Tyle teoria.
Skoro tak jest, to u mnie:
1. Albo nie działa poprawnie zawór rozprężny, który wali tam ciśnieniem takim samym niezależnie czy jest skwar czy tylko 15 stopni, a więc kompresor cały czas chodzi na maksa
2. Albo mam za dużo czynnika
3. Albo nie wiem co i jestem załamany...
Gdzie szukać kurna przyczyny? Czy da się sprawdzić działanie zaworu rozprężnego bez demontażu deski? Ci od klimy twierdzą, że ciśnienia są dobre... Witki opadają...
Ps. Ja wiem, że chłodek nie bierze się z powietrza, że kompresor musi zabierać moc silnikowi. Wiem też, że sterowanie naszą klimą nie jest super oszczędne. Wiem, że klimatyzacja automatyczna to mieszanie zimnego powietrza i ciepłego, aby uzyskać temperaturę zadaną, a przez to kompresor chodzi non stop. Ale w końcu po coś jest ten zawór regulacyjny. DTE podaje wydajność od minimalnej do maksymalnej dla tego kompresora i jest to spooooora wartość (teraz nie pamiętam). Czyli on potrafi pracować w zależności od zapotrzebowania. A u mnie czy jest +40 czy +20 czy +10 samochód jest takim samym mułem
