Kupuje auto, które mi się podoba.Nie bardzo biorę pod uwagę odległość. Im dalej tym wcześniej wstaję, ew obieram kilka sztuk ( jak są) do obejrzenia po drodze.
Traktuję to jako wycieczkę krajoznawczą, więc jak mnie koleś zrobi w trąbę z opisem , to się po prostu mówię mu co o tym myślę i sobie jadę dalej.
Wychodzę z założenia że okazje to się sprzedają po znajomych, więc zawsze jest coś do włożenia w auto , i tylko pod tym kątem negocjuję cenę.
Jeśli auto jest w pełni zgodne z opisem , wypłacam zawsze pełną kwotę.
Bardzo rzadko korzystam z usług warsztatów , i tak wszystkiego nie prześwietlą

a sam potrafię oszacować czy nadaje się do jazdy czy nie.
Ew staram się przygotować mentalnie , czytając internety, o bolączkach modelu i na co zwrócić uwagę.
I to też pod względem awaryjności tzw"drogich" elementów.Szczególnie zwracam uwagę na szpachlę i korozję.
W nosie mam to że auto może być pomalowane tzw grubość lakieru. Jak tylko czujnik pokazuje blachę pod spodem a nie żywicę tzn że jest ok.
To tak z grubsza.
Teraz się przymierzam do terenówki.
Pewnie zrobię przegląd terenu , jak coś wpadnie w oko, to znowu się będę cieszył "nowym"starym autem , dopóki mnie nie wkurzy
