Zabiorę głos mimo że być może ktoś sie na mnie obrazi.....
Każdy człowiek ma niezbywalne prawo robić z siebie idiotę....
(Ważne żeby tylko nie zrobić komuś przy tym krzywdy).
Opony nie służą jedynie po to aby mówiąc oględnie ciągnąć po prakingu, ale przede wszystkim by się zatrzymać oraz utrzymać właściwy kierunek jazdy.
Ku przestrodze "Tym Mądrzejszym" co zakładają lepsze na przód opiszę przypadek wyznającego taką teorię sąsiada który rozwinął ją do granic skrajnej głupoty;
Ponieważ udało mu się kupić dobre i w dodatku o rozmiar szersze opony tenże "mądruś" założył je na przód -no bo samochód z przednim napędem to na pewno będzie lepiej ciągnąć a z poślizgu wyjdzie bo wystarczy dodać gazu. G

prawda.
Po kilku dniach spadł deszcz i kolega zaliczył pierwszy rów jaki tylko się nawinął. Lekcja kosztowała go ponad 1500zł. Szczęściem bez ofiar.
A teraz dlaczego tak się stało:
Podczas przyspieszania -nic złego się nie dzieje.
Podczas hamowania nacisk na przednią oś rośnie więc rośnie siła przyczepności ale równocześnie odciąża się oś tylna a co za tym idzie spada siła przyczepności kół tylnych. (logiczne prawda?)
Podobnie wygląda sytuacja gdy zaczynamy mocno kręcić kierownicą zdejmując nogę z gazu żeby zmieścić się w zakręcie.
Mając lekki tył nacisk potrzebny do utrzymania przyczepności kół tylnych jest zbyt niski (siła tarcia zależy od siły nacisku i współczynnika tarcia opona-nawierzchnia tak w grubym uproszczeniu odnosząc się do samochodu)
Z tego samego powodu są montowane na tylnej osi korektory siły hamowania zmniejszające siłę hamowania gdy tylna oś się odciąża.
Wielokrotnie pokazywano w telewizji w programach motoryzacyjnych jak trudno jest prowadzić samochód gdy założyć z tyłu rolki mogące obracać się w dowolnym kierunku (dające efekt całkowitego braku przyczepności kół tylnych). Skrętność i napęd przednich kół nie wystarcza bo trzeba jeszcze pokonać np siłę odśrodkową.
Opony nowe, o wyraźnie głębszym bieżniku lub szersze ZAWSZE zakłada się na tył, oś napędzana nie ma znaczenia.
Zakładając na przednią oś nowe przy niewielkiej różnicy stanu kierowca być może nigdy nie zauważy różnicy. Gorzej gdy się tego dowie zabijając własną żonę, dziecko albo ludzi stojących na przystanku autobusowym.
Myśleć

myśleć trzeba.