a propos Cenckiewicza, bo go linkujesz.
"To ten oficer bezpieki był człowiekiem, który złamał Wałęsę"- napisał o Graczyku Sławomir Cenckiewicz w książce "Sprawa Lecha Wałęsy"
tymczasem Graczyk przed prokuratorem (zeznanie złożone w warunkach odp. karnej) cytuję:
"W r. 1970 pracowałem w Olsztynie na stanowisku kapitana w Wydziale II. Wydział ten zajmował się kontrwywiadem. W grudniu 1970 r. z grupą funkcjonariuszy z Olsztyna zostaliśmy delegowani do Gdańska. Przebywałem w Gdańsku przez okres ok. 1,5 roku. Uzyskaliśmy informację, że pan Lech Wałęsa wspólnie z innymi osobami wdarł się do Komendy Milicji w celu odbicia zakładników. [Było to 15 grudnia 1970 r. podczas protestu stoczniowców zakończonego masakrą robotników- red.] Z notatki, którą otrzymałem, wynikało, że Wałęsa nawoływał, aby tłum nie niszczył mienia, gdyż komendant przyrzekł mu, że zwolni zakładników. Miałem na uwadze to, że jeśli pan Wałęsa potrafi panować nad tłumem, to pomoże opanować sytuację w Stoczni, która była bardzo zła.
W tym czasie w Stoczni były rozróby, mieliśmy informację, że mają wejść Rosjanie. Chciałem, żeby pan Wałęsa uspokoił nastroje. Rozmowa odbyła się w siedzibie SB na Okopowej. W trakcie rozmowy pan Wałęsa wytłumaczył mi, jak doszło do zdarzenia na komendzie. Ja mówiłem o sytuacji w Stoczni. Mówiłem o rozruchach, prosiłem, aby pan Wałęsa próbował zapobiec tym rozruchom. On nie był wtedy formalnie zatrzymany. W późniejszym okresie kilkakrotnie spotkałem się z Lechem Wałęsą, rozmawialiśmy na temat Stoczni. Miało odbyć się spotkanie pracowników z różnych zakładów z Edwardem Gierkiem [został wtedy nowym I sekretarzem PZPR- red.]. Miało to być w Warszawie. W zakładach byli wybierani przedstawiciele załóg na to spotkanie. Pan Wałęsa został wybrany. Ja ze spotkań z Wałęsą sporządzałem notatki.
Kategorycznie stwierdzam, że w wyniku informacji przekazywanych przez pana Wałęsę żadna osoba nie została pokrzywdzona.
Ja w Gdańsku pracowałem pod egidą Wydziału III i przekazywałem im wszystkie informacje, które uzyskałem od pana Wałęsy. Nie wiem, czy na podstawie tych dokumentów pan Wałęsa został zarejestrowany jako tajny współpracownik. Nie otrzymywałem żadnych pokwitowań od Lecha Wałęsy.
Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego na kopii znajduje się pokwitowanie pieniędzy z podpisem Bolek [chodzi o okazane przez prokuratora pokwitowanie wypłaty].
Po powrocie do Olsztyna przepracowałem jeszcze rok i zostałem zwolniony ze służby. Powtarzam raz jeszcze, że żadna osoba nie została pokrzywdzona w związku z informacjami, które dostałem od Lecha Wałęsy. Kategorycznie stwierdzam, że nic nie wiem, aby pan Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa".