Oczywiście, że umierali i będą.
Ale zastanawia mnie fakt, że cały świat jak jeden mąż ściemnia, wprowadza zakazy i nakazy - no umówili się? Komuchy, liberały, kapitalisty, lewacy, czarni, żółci, biali i czerwoni - no jak świat szeroki wszędzie jest to samo. Ograniczenia, kwarantanny, odseparowania...
Naprawdę wierzysz, że to możliwe? Że cały świat może być tak zgodny bez powodu? Bo ja ani trochę. Jeśli wszędzie jest tak samo to coś musi być na rzeczy.
Nie twierdzę, że wszyscy od tego umrą, ale wierzę głęboko, że ludzie mający problemy zdrowotne (często takie, o których nie wiedzą) mogą być lub nawet są zagrożeni. I nie uważam 25-letniego faceta o wadze 140kg (mnie samemu niewiele brakuje do tej liczby) za "zdrowego jak rydz", bo nie chodzi do lekarza, tylko za poważnie chorego.
Historia kolegi tylko potwierdza przypuszczenia wielu - względnie bezpiecznie możesz się czuć będąc w pełni zdrowym, przy jakimkolwiek obciążeniu ryzyko rośnie. A nie oszukujmy się - dzisiaj takich w pełni zdrowych jest coraz mniej. Nadciśnienia, stres, cukrzyca, brak ruchu, otyłość, niewydolność krążenia czy oddychania z tym związane - mnóstwo młodych ludzi dzisiaj tego doświadcza.
I nie dlatego, że muszą chodzić w maskach i nie mogą iść na siłownię, bo niedobry rząd zakazał - ale dlatego, że często pracują jak woły - dla kariery, kasy czy czegokolwiek - wyścig szczurów zobowiązuje. Nie ma już czasu i sił na cokolwiek innego. Tak dzisiaj wygląda życie.
A tego typu wirus tylko czeka na tak osłabiony organizm.
Mam swoje zdanie, staram się nie panikować, ale też być ostrożny, to i owo obejrzę i wyciągam swoje wnioski - nie karm mnie znowu linkami do filmików, które są wygodne Twojej teorii.
A takie nowotwory też są od dawna a jednak ludzie na nie cierpią i często przegrywają walkę - to też ściema?
PS. A Ziemia jest płaska i oparta na 6 krokodylach czy jednak okrągła?
Marcin_D pisze:Ludzie choroba jest, ale nie taka drastyczna jak pokazują.
Ale niby jak drastycznie pokazują?
Wystarczy przejrzeć liczby i wyciągnąć wnioski. Śmiertelność na poziomie 2,5%. No niby nie dużo. Ale jednak dostatecznie, aby było namacalnie. Drastycznie to by było z 50%. To są powszechnie dostępne dane, inna sprawa na ile wiarygodne. Ale takie mamy. I one nie zatrważają. Ale dają do myślenia. U mnie w pracy ten i ów już to przeszedł, większość bez kłopotów, ale do jednej z osób jeździła kilka razy karetka. To tylko potwierdza z grubsza statystyki.
Natomiast nawet te 2% pomnożone przez 38 milionów daje jednak już całkiem niezłą sumkę, no chyba, że 760 tysięcy trupów nadal nie robi na Was wrażenia.