Paweł - coś mi się zdaje, że już to zrobiłem...

Musiałem, bo "na żywioł", za dnia, na "Rudowozowych" blachach, jechałem nią (srebrną!) z Otomina do domu (ok. 26 km)...

Ale dała radę - po dwóch latach stania u Darka - całkiem godnie i bez zająknięcia...
To teraz tylko szmatką te resztki lakieru przetrę...
P.S. Oczywiście opcja "macana" w żadnym wypadku nie wyklucza innych pomysłów na ten dzień... Równie dobrze może to być pierwszy, jak i ostatni punkt programu...
P.S. 2
zygmunt1 pisze:To może my też będziemy się starać być? Aczkolwiek tym razem nie lawetą.
Pozdrawiamy.

To może nie macie już wyjścia i będziecie musieli się postarać być Zygmuncie... Gabi - jak poczytała ten wątek - stwierdziła, że: "Niech przyjeżdżają koniecznie!"...

A miejsca (nie tylko do parkowania) wystarczy...
Nawet, gdybyście jednak lawetą musieli dojechać...

I również serdecznie pozdrawiamy!