Re: Przegląd promocyjny FAP - opinie [ankieta]
: 24 sty 2013, 18:18
Dzisiaj znowu odwiedziłem ASO w Krakowie przy Armii Krajowej, tym razem z deltą. Przyjęty zostałem przez innego pana "przy biurku", zresztą był bardzo sympatyczny, pogadaliśmy sobie trochę na tematy motoryzacyjne. Ten pan był pozytywnym akcentem wizyty.
Natomiast zupełnie inne było podejście mechanika. Tydzień wcześniej kappę oglądał starszy pan, po pięćdziesiątce, tym razem trafiłem na innego mechanika, znacznie młodszego. I mam poważne zastrzeżenia do jego kompetencji.
Primo: od kilku dni poważnie wycieka mi płyn chłodniczy. Jadąc na przegląd miałem nadzieję, że znajdą skąd, powiedziałem że zlokalizowałem mniej więcej, że kapie z półki akumulatora (więc tam trzeba by szukać). Mechanik twierdził, że cieknie z króćca przy pompie wody; wsadziłem tam rękę i było sucho, to coś zaczął mówić o jakimś nalocie. Natomiast nie zauważył, jak kapie z drugiej strony silnika! kapała kropla co kilka sekund i jeżeli mechanik tego nie zauważył podczas przeglądu komory silnika i do tego jeszcze poinformowany przez klienta, to mam poważne wątpliwości co do jego kompetencji. Gdy po przeglądzie właściwym wpuścili mnie na warsztat i pokazałem mu gdzie kapie, zaproponowali mi zlokalizowanie problemu, ale już nie w ramach tego przeglądu - czyli płatnie. Podziękowałem. Zaraz po nich pojechałem do mechanika tuż pod domem. Zlokalizował wyciek w minutę - przetarł mi się gumowy wąż pomiędzy silnikiem (termostatem) z chłodnicą, w miejscu gdzie dotykał półki akumulatora. Przetarł się tak, że kapało jak dociskał do półki akumulatora, jak się go odchyliło, to sikało na odległość. Do tego punktu dodam jeszcze, że mechanik w ASO upierał się, że mój silnik ma pompę wody na pasku rozrządu, co w tym przypadku prawdą nie jest.
Secundo. Wracając do domu zaciągnąłem sobie ręczny na jakiejś górce i wtedy uzmysłowiłem sobie, że nic mi nie powiedzieli o braku ręcznego na jednym kole. Czyli w ogóle nie sprawdzali tego! Nie dostałem, jak to było przy kappie, wydruków z siły hamowania i sprawności amortyzatorów, więc tego w ogóle nie zrobili. Co to za przegląd, że nie sprawdzili siły hamowania? Widać tutaj też, że nie ma "standardu", w tym samym ASO każdy robi inaczej.
Tym razem samochód był jakieś pół godziny na warsztacie (35 minut spędziłem w poczekalni).
Podsumowując - nie ważne czy to ASO czy nie, ważne na jakiego mechanika się trafi. Tydzień temu byłem zadowolony z przeglądu kappy, a dzisiaj przy delcie - porażka.
Jakby na podsumowanie tego przeglądu, po przejechani kilkudziesięciu metrów delcie odpadł przedni znaczek (był przyklejony, pęd powietrza porwał go nad maską i wpadł w podszybietak zauważyłem). Czyżby delcia w ten sposób zaprotestowała pokazując, że jak tak teraz wygląda lancia, to ona nie chce mieć z tym nic wspólnego?
Natomiast zupełnie inne było podejście mechanika. Tydzień wcześniej kappę oglądał starszy pan, po pięćdziesiątce, tym razem trafiłem na innego mechanika, znacznie młodszego. I mam poważne zastrzeżenia do jego kompetencji.
Primo: od kilku dni poważnie wycieka mi płyn chłodniczy. Jadąc na przegląd miałem nadzieję, że znajdą skąd, powiedziałem że zlokalizowałem mniej więcej, że kapie z półki akumulatora (więc tam trzeba by szukać). Mechanik twierdził, że cieknie z króćca przy pompie wody; wsadziłem tam rękę i było sucho, to coś zaczął mówić o jakimś nalocie. Natomiast nie zauważył, jak kapie z drugiej strony silnika! kapała kropla co kilka sekund i jeżeli mechanik tego nie zauważył podczas przeglądu komory silnika i do tego jeszcze poinformowany przez klienta, to mam poważne wątpliwości co do jego kompetencji. Gdy po przeglądzie właściwym wpuścili mnie na warsztat i pokazałem mu gdzie kapie, zaproponowali mi zlokalizowanie problemu, ale już nie w ramach tego przeglądu - czyli płatnie. Podziękowałem. Zaraz po nich pojechałem do mechanika tuż pod domem. Zlokalizował wyciek w minutę - przetarł mi się gumowy wąż pomiędzy silnikiem (termostatem) z chłodnicą, w miejscu gdzie dotykał półki akumulatora. Przetarł się tak, że kapało jak dociskał do półki akumulatora, jak się go odchyliło, to sikało na odległość. Do tego punktu dodam jeszcze, że mechanik w ASO upierał się, że mój silnik ma pompę wody na pasku rozrządu, co w tym przypadku prawdą nie jest.
Secundo. Wracając do domu zaciągnąłem sobie ręczny na jakiejś górce i wtedy uzmysłowiłem sobie, że nic mi nie powiedzieli o braku ręcznego na jednym kole. Czyli w ogóle nie sprawdzali tego! Nie dostałem, jak to było przy kappie, wydruków z siły hamowania i sprawności amortyzatorów, więc tego w ogóle nie zrobili. Co to za przegląd, że nie sprawdzili siły hamowania? Widać tutaj też, że nie ma "standardu", w tym samym ASO każdy robi inaczej.
Tym razem samochód był jakieś pół godziny na warsztacie (35 minut spędziłem w poczekalni).
Podsumowując - nie ważne czy to ASO czy nie, ważne na jakiego mechanika się trafi. Tydzień temu byłem zadowolony z przeglądu kappy, a dzisiaj przy delcie - porażka.
Jakby na podsumowanie tego przeglądu, po przejechani kilkudziesięciu metrów delcie odpadł przedni znaczek (był przyklejony, pęd powietrza porwał go nad maską i wpadł w podszybietak zauważyłem). Czyżby delcia w ten sposób zaprotestowała pokazując, że jak tak teraz wygląda lancia, to ona nie chce mieć z tym nic wspólnego?