Z wywiadu z dr Martą Malesza - adiunktem na Wydziale Psychologii Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie.
Jak psychopaci funkcjonują w sytuacji pandemii?
– Nie czują zagrożenia. Być może nawet czerpią przyjemność z wydarzeń, które są ogólnie postrzegane jako negatywne. Dodatkowo moje badania pokazały, że osoby z cechami psychopatycznymi częściej wierzą w różnorodne, często absurdalne teorie spiskowe dotyczące koronawirusa. Albo nie wierzą w sam zarazek.
Dr Marta Malesza prowadzi badania na temat ,,mrocznej triady osobowości’’ (psychopatii, narcyzmu i makiawelizmu), behawioralnej impulsywności, a także psychospołecznych skutków pandemii COVID-19 oraz postaw wobec szczepień.
Z wywiadu z dr Pawłem Grzesiowskim. Nie przedstawiam – aktualnie raczej już każdy zna i wie, czym się doktor zajmuje.
Napisał pan dzisiaj: "Róbmy swoje. Jestem wzmocniony do walki z pandemią i psychopatami". Może się podnosić adrenalina u władzy.
– Jestem lekarzem. Dla mnie słowo "psychopata" nie jest obraźliwe ani wulgarne. To diagnoza medyczna pewnej osobowości. W języku publicznym, medycznym, nie jest obraźliwe i nie miałoby być formą jakiejś obelgi. Po prostu, "psychopatia" czy "osobowość psychopatyczna" to bardzo konkretny zespół cech. Jeżeli ktoś nie ma refleksji, bezemocjonalnie wykorzystuje innych ludzi do swoich celów, to właśnie jest to psychopata. I musimy sobie zdawać sprawę z tego, że wśród nas jest mnóstwo psychopatów. A im wyższy szczebel władzy, tym więcej psychopatów. To zaburzenie osobowości, które zmierza do tego, by przejąć jak najwięcej władzy. Musimy być bardzo wyczuleni na to, że tacy ludzie mogą trafiać się w różnych miejscach i zarządzać nawet dużymi zespołami ludzi. Tak to rozumiem i dla mnie w tej chwili jest oczywiste, że część osób, które są u władzy, to ludzie z osobowością psychopatyczną. Musimy to wiedzieć i widzieć. Są to
osoby, które potrafią bez skrupułów i bez emocji robić innym krzywdę. Musimy wiedzieć, że taka jest rzeczywistość.
Tomzik - po poczytaniu wypowiedzi w wątku, czuję się Twoją mentalną bliźniaczką

Dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie pełni empatii dla innych, nie patrzący tylko na czubek własnego nosa (hmmm, tak mnie naszło że to może kolejny argument dla przeciwników maseczek - w końcu prawidłowo noszona maseczka nos zasłania).
Przykro czytać niektóre wpisy, mając świadomość, że trochę ludzi umrze lub będzie się latami borykać z poważnymi konsekwencjami pokowidowymi przez lekceważenie problemu. Ilu ludzi (lekarze, pielęgniarki, ratownicy itd...) tyra ponad siły i też z konsekwencjami zdrowotnymi/rodzinnymi - a każda z osób żyjących w tym kraju może się do tego przyczyniać niestety olewając zalecenia/prośby. Pielęgniarki płaczą na dyżurach w poczuciu bezsilności, część tak jak i lekarze myśli o odejściu z zawodu...
Sanepid wiele miesięcy temu się posypał - jeśli jeden zakażony miałby do wskazania 2-4 kontakty do obdzwonienia, to całkiem inna sytuacja niż jeśli tych kontaktów jest 5-10 albo i kilkanaście/kilkadziesiąt. Zwłaszcza gdy liczba zakażonych rosła. Nawet jeśli większość nie ląduje w szpitalu, to przy dużej skali zakażeń, wzrośnie liczba osób z poważnymi przejściami. Może po tej fali niestety niektórym się zmieni perspektywa - rośnie szansa, że będziecie znali kogoś, kogo dotknie to mocniej
Gdyby zakażeń było mniej, to i więcej miejsc byłoby w szpitalach dla pacjentów z innymi problemami zdrowotnymi.
A karetki kursują istotnie częściej - słychać u nas te zdążające do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie (Święty - pozdrowienia i podziękowania, bo i Ty bankowo tu krążysz!)
I na koniec pytanie ze spotkania poświęconego ozdrowieńcom i długiemu COVID-owi (proszę o wyrozumiałość, ale to tak pod Hobbystę)
"Przechorowałam COVID. Po chorobie straciłam ochotę na seks. Zastanawiam się, czy koronawirus wpływa na libido?"
Dr Michał Chudzik, kardiolog, inicjator i koordynator badań nad ozdrowieńcami w ramach I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego Szpitala im. Biegańskiego w Łodzi uczestniczący w spotkaniu, odpowiedział:
- Jak najbardziej może wpływać na libido, i to zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio. Problem może być natury psychicznej - zmęczenie i stres wywołane chorobą mogą wpływać na życie seksualne. Jeżeli mężczyzna w wyniku przechorowania COVID-19 ma chorobę małych naczyń, to konsekwencją jej mogą być również zaburzenia wzwodu. Trudno powiedzieć, jaka jest realna skala problemu, ale sygnały od chorych do mnie docierają.
Drugi gość spotkania, prof. Jan Szczegielniak, autor pilotażowego programu rehabilitacji pulmonologicznej w Szpitalu Specjalistycznym MSWiA w Głuchołazach, również potwierdził, że z takimi problemami u swoich pacjentów się spotyka:
- Takie sygnały także do mnie docierają. Niewątpliwie lęk i silne osłabienie u pacjentów z długim COVID-em wpływają na możliwości seksualne. Ale podłoże spadku libido może też być głębsze i na pewno będziemy jeszcze to badać.
PS. Właśnie przejechała kolejna karetka na sygnale...