Widze, ze temat się rozwija
Może jest troche racji w tym, że najbardziej podatne na grzyby są miejsca takie jak parownik czy filtr powietrza. Nie mniej jednak grzyby są o tyle paskudne, ze przenoszą się wraz z powietrzem (zarodniki) - tak przynajmniej mnie uczyli na biologi wiele lat temu

Miałem okazje widziec VW Golfa III z klimatyzacją manualną (dawno nie ogrzybianą), który wiosną stał przez jakieś 2 miesiące w zacienionym miejscu na dworze (auto kolegi). Na tylnej kanapie wychodował takiego grzyba, że cała nadawała się do wymiany... I tak się zastanawiam, czy to zbieg okoliczności, czy może jednak warto robić odgrzybianie całego auta poprzez ultradźwięki czy tez ozonowanie. Myślę, że preparat w spray'u może nie docierać wszędzie. Zapewne usunie nieprzyjemny zapach wydobywający się z nawiewów, ale co z resztą kabiny?
Poza tym, każdy z nas się poci (mniej lub bardziej) - to też powoduje, że na fotelach "osadzają się" różne zapachy. Czy spray radzi sobie z nimi?
Nie wiem, jak u Was, w wielkich miastach, ale u mnie na prowincji

odgrzybianie metodą ultradźwiękową kosztuje 80-100zł, ozonowanie 100-150zł, prepraraty w spray'u na allegro są za ok 50zł wraz z przesyłką.
Spray - ma swoje wady i zalety...
Ultadźwięki - dostaną się wszędzie... ale jakie wady?
Ozonowanie - zabija wszelkie zapachy, dezynfekuje... czy dociera wszędzie tak jak ultradźwięki? jakie ma wady?