"inconnu" pisze:
Co do samego autka:
- przebieg jest o 10 tys większy niż na ogłoszeniu (166 tys).
...
- na koniec niemiłym zaskoczeniem było zerknięcie w papierki i faktura z niemiec na autko przedstawiała przebieg 192 tys. i cenę 2500 euro. Może to i norma, że handlarze zawyżają przebiegi i zaniżają cenę, ale oczekiwałbym takiej informacji od razu, a nie na zasadzie, że klient zauważy, albo nie zauważy.
Uważam, że to wierutna bzdura! Moim zdaniem faktura, przedstawia dane zgodne z prawdą. W Niemczech Lancia często traktowana jest na równi z g

, dość powiedzieć, że fajna świeżutka Y, potrafi kosztować mniej niż równoroczna Panda, Peugeot czy Cytryna. Dlaczego? Bo mało kto ją tam chce kupić! Lybra z tego rocznika, z tym przebiegiem i w tych pieniądzach, to wcale nic niezwykłego, wystarczy, że miała "lekki motór szaden"

i wszystko. W Niemczech położyli na nią tzw. "lachę" i pogonili za grosze, bo żaden porządny niemiecki warsztatowiec z zachodnich landów, nie bawi się w drogie i skomplikowane naprawy z wykorzystaniem nowych i oryginalnych części w takim aucie (no chyba, że byłaby w posiadaniu Turków lub Polaków, to coś by przy niej zakombinowali, tu używka, tam małe spawanko, tu trochę trocin i heja!). W Polsce okazało się, że naprawa była do zrobienia za nieduże pieniądze, oczywiście niekoniecznie z użyciem części nowych czy też oryginalnych.
Co do przebiegu, każdy szanujący się handlarz (nawet dyletant) wie, że na liczniku i w opisie lepiej wygląda nieco ponad 150 tysięcy km niż 200. Jednocześnie dobry handlarz wie, że przebieg powinien odzwierciedlać rzeczywistość.
Nie twierdzę, że auto jest złe i że LT są nieuczciwi, bo nie widziałem auta jak i nie znam firmy LT. Wiem jednak, że osobiście wolałbym kupić auto, które ma 192 tyś km w papierach (i pewnie w rzeczywistości też) niż takie, które ma na szafie 130 tyś km a papiery do niego wyparowały (pewnie dlatego, że w briefie była wypożyczalnia samochodów a po niej 4 Turków).
Serdecznie pozdrawiam.