Lancia Klub Polska

Jechałem sobie normalnie, spokojnie i bez ostrzeżenia silnik zaczął nierówno pracować pod obciążeniem. Trzęsie się i ma zauważalnie mniej mocy. Stało się to przy spokojnej jeździe, w jednej chwili. Próbowałem zdiagnozować problem i tak:

- na komputerze brak błędów, zarówno silnika jak i skrzyni
- problem występuje pod obciążeniem, już wrzucając bieg D lub R i dodając lekko gazu z zaciągniętym ręcznym (obroty 1000-1500) czuć wyraźnie to telepanie. Ale gdy dam na N silnik wkręca się bardzo ładnie, żadnych wibracji czy oznak braku mocy
- iskra jest na wszystkich cylindrach. Swoją drogą nowe świece zamówione
- kompresja jest, na wszystkich cylindrach, mniej więcej równa 13-13.8
- sonda lambda - wydaje się dawać prawidłowy sygnał
- kilka dni temu spadł wąż chłodnicy i zalało komorę płynem, ale nie ma to raczej związku. Samochód jeździł po tym incydencie kilkadziesiąt kilometrów bez problemów)
- problem występuje zarówno na benzynie jak i na LPG.
- jazda bez obciążenia (np. jazda z górki) - silnik pracuje normalnie, równo jak zawsze. Ale przy podjeździe pod górkę - telepanie i brak mocy, słychać też to wyraźnie w odgłosie pracy silnika/wydechu.

Co jeszcze mogę sprawdzić, co może być przyczyną?

Zobacz na odpiętej przepływce czy to samo jest

Po odpięciu przepływki jest gorzej. Nie chce się w ogóle wkręcać powyżej 2000rpm, chociaż poza tym efekt jest podobny, w podobny sposób brakuje mocy (takie subiektywne odczucie).
Wsadziłem dzisiaj nowe świece, pojeździłem testowo i najpierw byłem przekonany, że to jednak problem z LPG, bo na początku na benzynie jeździła normalnie, a na gazie nierówno. Ale jak przejechałem kilka kilometrów testując to i owo, to na benzynie też zaczęło chodzić nierówno i brakować mocy.
Mam inny przepływomierz i zamienię testowo, tylko utknąłem na dzisiaj ze śrubami do niego - jest przykręcony na wkręty z główką podobną do torxa z bolcem na środku, tylko że zamiast 6, gwiazdka ma 5 ramion...
Sonda lambda daje "raczej normalny" zmienny sygnał, jak testy z przepływomierzem nic nie dadzą, to będę sprawdzał lambdę.

To szarpanie jest ciągle czy poszarpie a potem normalnie przyśpiesza? Jeśli tak to obstawiam świece zapłonowe.

Wiesz, powyżej 3500-4000 rpm to nie wchodzę, cokolwiek by się działo to i tak nie jest zakres normalnej jazdy. A świecie właśnie wkręciłem nowe i efekt taki sam.

Ja tak miałem w 2.0 na (nowych) świecach Denso 2000-3000 nie szło jechać - wymieniłem na polskie Iskry i się uspokoiło.

Bichoń pisze: ↑17 lut 2025, 23:31 - kilka dni temu spadł wąż chłodnicy i zalało komorę płynem, ale nie ma to raczej związku. Samochód jeździł po tym incydencie kilkadziesiąt kilometrów bez problemów)

Może płyn się dostał w kanały świec i iskra skacze po ściance zamiast w komorze? Same cewki też lubią padać często, objaw podobny, nie ma nawet błędów od wypadania zapłonu. Im silnik cieplejszy tym gorzej, zwłaszcza na LPG.

Wymieniłem świece na nowe - bez zmian. Wymieniłem testowo wszystkie cewki na inne - tak samo. Na zimnym silniku tego problemu nie ma, zaczyna się po kilku dobrych kilometrach, jak już się silnik porządnie nagrzeje (nie wystarczy osiągnięcie 90*C, jeszcze trochę musi pojeździć).
Teraz kolej na wymianę przepływomierza. Zastanawiam się jeszcze, czy sonda lambda może tak dawać w palnik jak się nagrzeje? Co tam jeszcze z czujników jest, jakiś map sensor? Jak on wygląda i gdzie go szukać w Lybrze?

Wskazania lambdy nie są brane pod uwagę przy wyższych obrotach, a u ciebie z tego co czytam w górnych partiach jest to samo. ECU ma dobry odczyt temperatury z czujnika płynu?

Sprawdzę. A czy ECU będzie miało tą samą wartość go wskazanie na desce rozdzielczej, czy sygnał idzie z tego samego czujnika?

Czujnik jest jeden ale w środku są dwa termistory - jeden dla ECU drugi dla deski.

Bichoń pisze: Wiesz, powyżej 3500-4000 rpm to nie wchodzę, cokolwiek by się działo to i tak nie jest zakres normalnej jazdy. A świecie właśnie wkręciłem nowe i efekt taki sam.

Gdyby to były zużyte świece to przy ok 2500 się uspokaja, ale to i tak odpada bo wymieniłeś.

Czujnik położenia wału jest z tych co lubią szwankować w wysokiej temperaturze, ale on zazwyczaj po prostu niknie a po ostygnięciu jedziemy dalej.

Zabrałem się za wymianę przepływomierza, przy okazji wymieniłem filtr powietrza - jak się okazalo był zalany płynem chlodnicy. I kiedy już wszystko poskładałem z drugim przepływomierzem, to się okazało, że ma on błąd P100. nie wnikając wziąłem jeszcze jeden przepływomierz, ale nie chcialo mi się juz wszystkiego rozkręcać, tylko przepychałem na siłę. I wyrwałem rurę chłodzenia zalewając znowu wszystko glikolem... Na dzisiaj już dam sobie spokój.

PS. Przynajmniej znalazłem przyczynę dlaczego ten wąż spada z chłodnicy. Króciec jest ułamany w połowie i wąż trzymał się tylko na połowie długości króćca, opaska trzymała się już częściowo w powietrzu. A zaciskanie opaski nie było skuteczne, bo zaciskałem ją na fragmencie króćca, który był odłamany i tkwił w wężu.

Przepływomierz wymieniony. Przy okazji (nie wnikając...) również termostat. Odczyt temperatury w ECU jest raczej prawidłowy.
I dalej to samo, dalej muli. Przy czym gęsta mgła nie zachęcała do jakiejś większej jazdy próbnej.
Czy w tym silniku jest map sensor, czy te czujniki występują tylko w parze z turbosprężarkami? MultiEcuScan nie wyświetla mi w ogóle ciśnienia (wartość jest jakby online, ale w ogóle nie pokazuje wartości ciśnienia).
Znalazłem też jedną nieszczelność w dolocie, wężyk podciśnienia zza przepustnicy do pokrywy zaworów - ale ciągle to nie to.
Brakuje mi pomysłów co dalej.


Z "ciekawostek" - sprawdzałem też komputer silnika i wtyczki, przepsikałem styki "kontakt S", potem zacząłem przedmuchiwać sprężonym powietrzem i tu zaskoczenie - we wtyczkach, w otworach na piny zrobiły się jakieś zielone gluty. Dosłownie gluty, lepiące się, nie chciały wychodzić. Wydmuchiwałem je sprężonym powietrzem, ale nie było ani łatwo, ani szybko. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałem i nie mam pojęcia co to było.

Te "gluty" to silikon znajdujący się we wtyczkach ECU - uszczelnia przewody i zapobiega dostępowi wody do pinów. Przy wysokich temp zaczyna przeciekać do wtyczek i się osadza na ich dnie. Wszystkie auta z ECU ME3.1 i ME7.3.1 tak mają.

Sonda lambda odpada. Założyłem nową z zaplombowanego pudełka i dzieje się dokładnie to samo.

Co zostało? Czy te rzeczy mogą mieć wpływ i jak to sprawdzić?
- skrzynia (automat)?
- zawór zmiennej długości dolotu?
- wariator zmiennych faz rozrządu?


Chyba wrócę z diagnozą do układu zapłonowego, jeszcze raz sprawdzę świece i cewki. Trafiłem na urządzenia, które wsadza się do diagnostyki pomiędzy cewkę a świecę, zamówiłem takie i jak przyjdzie to potestuję.

Sprawdziłem pod kątem lewego powietrza i raczej nie mam dziur w dolocie. Urządzenie wykrywa jakieś ultradźwięki na środku kolektora dolotowego, ale to raczej hałas od silnika, może coś odbitego. Dużo i ciasno tam jest i ciężko jednoznacznie zdiagnozować tym urządzeniem co przyczyną tego hałasu: