Oczywiście wszystko zależy od intensywności tego "dymienia", ale wnioskuję z opisu, że jest to naturalny "zimowy" objaw. Trochę lekcji fizyki: produktami spalania paliw HC są głównie dwutlenek wegla i woda. Woda zawarta w spalinach skrapla się na zimnych ściankach układu wydechowego i dlatego widzimy ją w postaci kłębów pary - ich intensywność zależy od temp i wilgotności powietrza (w lecie przy słonecznej, ciepłej pogodzie nie widać pary, gdy jest mglisto - 100% wilgotności - może się pojawić) oraz ilości spalin ("depnięcie"). Po rozgrzaniu układu wydechowego objaw ten moze zaniknąć (rzecz jasna zależy od temp. powietrza i jego wilgotności) gdyż nie dojdzie do skraplania w wydechu.seba123 pisze:Może i mi ktoś podpowie coś na temat mojego auta i układu chłodzenia. Może jakaś sugestia co sprawdzić. Sytuacja jest następująca. Jak zalewam płynem chlodzącym w miarę szybko go ubywa (kilka dni) ale jego poziom zostaje mniej więcej na minimum i już więcej nie ubywa. A więc samochód użytkuje i za bardzo sie tym nie przejmuje. Ale jest jeszcze jeden niepokojący objaw. Jak samochód jest zimny i troszkę się mu przyciśnie to dymi jak mała parowozownia.
A jak to wyglada walnięta uszczelka? - ostanio jechałem za Lanosem przy -5C, który chciała "spalić" swój płyn chłodzący. Min odległość wynosiła 100m, bo NIC nie było widać.
U Ciebie płyn może uciekać z nagrzewnicy ("pocenie" i szybkie odparowanie) lub z małego pękniecia przewodu chłodzacego - ucieka tylko w czasie jazdy stąd brak kałuży pod samochodem na postoju.