

Nigdy nie żałowałem temu samochodowi części. Co się nie psuło, co nie pukało, co troszkę niedomagało - zaraz wymieniałem. Samochód ma nowe opony, nowe amortyzatory (przód i tył), zregenerowane wtryski za ponad 3000 zł (!), zregenerowany kompresor klimatyzacji i inne duperele mniejszego kalibru a gnije jak moja stara Astra... Nosz *** mać...
Żeby było śmiesznie, to 3 lata temu dałem ją do konserwacji. Facet powiedział, że była już wcześniej konserwowana bo to widać i bardzo dobrze dla mnie. I co? G*** jest to warte czy tak to zostało zrobione na od*****? A może w Polsce nie opłaca się mieć dobrego samochodu bo wszystko zgnije od tych ton soli zimą i od tych afrykańskich dróg polanych smołą, tylko w Polsce zwaną, asfaltem?
Co teraz mogę zrobić? Orientuje się ktoś czy da się dostać te progi do niej i w jakiej cenie? A może blacharze mają jakieś zamienniki albo ktoś robi je? Pytanie czy to się w ogóle opłaca...

