Zgadzam się z "przedmówcami" - nie po to człowiek ładuje kasę (prawie jej nie licząc!) w, bądź, co bądź, niekoniecznie najpotrzebniejszą "rzecz", aby się zaraz jej pozbyć (i to najczęściej właśnie ze stratą)...
Gdybym podchodził w ten sposób do mojej Beti, to pewnie już bym o niej zapomniał do tej pory...
Bo bym Jej już nie miał...
A gdybym myślał tylko o samych kosztach, to dziś pewnie bym od dawna Nią jeździł, ale wyglądałaby jak typowy 40-to (prawie) letni "sztrucel"....
A przecież nie o to chyba chodzi (pasjonatom?

), żeby zarobić na renowacji, tylko mieć satysfakcję z efektów i radość z jazdy za każdym razem, kiedy się wsiądzie... O ratowaniu (swoistego - bądź, co bądź) "dziedzictwa kulturowego" nie wspominam...
Tak więc Alley - wyrazy uznania dla Twojej wytrwałości i cierpliwości oraz życzenia tylko i wyłącznie przyjemności, satysfakcji i radości z osiągnięcia celu na przekór przeciwnościom
Oraz oczywiście z JAZDY

Bo o to w sumie chodzi...
Pozdrawiam
R.