moze opisze historie mojej teresy, wiem ze ludzie na forum a szczegolnie w dziale Thesis dziela sie roznymi historiami na biezaco, ja raczej naleze do tych osob 'bardziej skrytych'. Czas wiec na otwartosc, teraz albo nigdy

Moja historia z Teresa zaczela sie w 2016 roku kiedy osobiscie sobie ja sprowadzilem z kraju w ktorym przez wiele lat mieszkalem czyli z Belgii. Zakupilem ja dosyc okazyjnie i juz wtedy wiedzialem ze bedzie to swego rodzaju 'projekt' na ktory mialem odlozone troche grosza.
Na dzien dobry walka ze skrzynia biegow ktora nigdy nie zostala do konca wygrana, nawet po zakupie fabrycznie nowej skrzyni biegow i fabrycznie nowego korpusu elektrozaworow z ASO. Skrzynia przeciagala z 2-3 i sporadycznie 'pykala' przy wbijaniu wstecznego, dokladnie tak samo jak moja poprzednia 'uzywana' niby 'niesprawna' skrzynia.
Potem byla walka z zawiasem, jakoze wyznaje zasade - kup wszystko, wymien wszystko to tak tez zrobilem. +/- 25 tys km temu wlecial zestaw nowych wahaczy z ASO, nowych amortyzatorow (tak fabrycznie nowych), koncowki drazkow stabilizatora, +/- 8 tys temu fabrycznie nowa maglownica (bo moja poprzednia miala delikatny luz), 800 km temu fabrycznie nowa pompa wspomagania, 5-6 tys km temu pospawane kolektory wydechowe bo cykaly na zimnym, dwie nowe oryginalne sondy lambda, zregenerowany alternator, itd itd itd. Wszystko mam na fakturach.
Thesisa po calych tych zabiegach nadal jezdzila troche jak woz drabiniasty, byla twarda i kazda nierownosc drogi czulem pod dupskiem. Koniec koncow czyli 100 km temu wlecialo 5 fabrycznie nowych czujnikow (a zepsute byly dwa jak sie okazalo) i woz zaczal sie prowadzic jak marzenie.
Czujniki wymienilem wlasnymi rekami, wsiadlem i w koncu cieszylem sie Thesisem takim, jakim zawsze chcialem zeby byl..przez 100 km..bo..strzelil pasek rozrzadu wymieniany 28 tys km temu. Ktoras z rolek paska wielorowkowego szwankowala co nie zostalo wykryte na czas (a pasek wielorowkowy byl wymieniany 500 km temu), pasek wielorowkowy strzelil tak niefortunnie, ze dostal sie za krecace kolo pasowe i na dolne male kolo zebate paska rozrzadu przez co PACH i samochod stanal.
Silnik jest teraz po remoncie, tak jak i po piaskowaniu i malowaniu sanek, regeneracji sprezarki klimatyzacji, rozrusznika itd itd. Nie bede tu operowal kwotami ale sa dosyc...przerazajace.
Zaczynam sie zastanawiac teraz...co jeszcze moze sie przytrafic i powiem szczerze ze zaczyna mnie to meczyc chociaz lubie to auto i mam do niego sentyment. Jedyne skazy na nim to jeden drobny purchelek na przednim blotniku, widoczny dopiero po przejechaniu po nim palcem, i kolejny na tylnych drzwiach. Powoli chcialem dlubnac w zawieszeniu tylnym (ktore jeszcze jest dobre ale nie tak jakbym chcial) i przez 2 lata zebralem 3 wahacze, nowe i oryginalne na tyl zeby sobie je tam kiedys wymienic jak uzbieram wszystkie ale nie wiem czy jest dalej w tym jakikolwiek sens.
Wiecie, nie razi mnie to ze klamka sie zatnie, nie razi mnie zepsuty podnosnik szyby - bo to pierdy, to moge wybaczyc.
Chyba jednak nadszedl czas zeby sie jej pozbyc i w momencie kiedy pisze to zdanie, ciary mnie przechodza ile kasy zostalo wladowane zeby teraz sprzedac ja za 1/3 kwoty ktora wlozylem, ale coz. Po 3 latach odzywa sie rozsadek i przy spalaniu rzedu 20 litrow w miescie zima, samochod staje sie ogromnym obciazeniem budzetu.
Dlatego tez powaznie sie zastanawiam nad jej sprzedaza, za dyche napewno jej nie oddam, juz wole zeby stala i rdzewiala na moich oczach. Myslalem o wystawieniu jej za kwote 18-19 tys zlotych z czesciami ktore zostana a jeszcze troche tego mam.
Jak myslicie, jest to kwota do zaakceptowania biorac pod uwage to ze na kazda pierde mam paragon czy fakture?
Ciekaw jestem co o tym myslicie.
Pozdrawiam i zycze wam aby wasze Teresy sprawowaly sie nienagannie.