
Immobilizer odmówił współpracy i wszystkie zabiegi które mogłem na szybko wykonać na nic się nie zdały. Kontrolka tak jak się paliła tak nie miała ochoty zgasnąć.
Na szczęście było to niedaleko miejsca zamieszkania. Autko na hol i do domu.
Rankiem posprawdzałem czujnik kluczyka immo oraz elektronikę. Nic nie pomogło. Inny kluczyk też nie działa.
Dodam, że kilka dni wcześniej zaczął szaleć mi wskaźnik temperatury - wskakiwał na maxa i spadał do zera itp. Wkurzał mnie więc tymczasowo odłączyłem czujnik temp. Trochę to był dziwny objaw bo czujnik musiał zwierać do masy aby wskazówka wskakiwała na maxa. No pomyślałem, że trzeba go po prostu wymienić.
Wtedy jeszcze nawet nie przypuszczałem, że może to mieć jakikolwiek związek z immo.... Bo auto jeździło jak dawniej, tyle że bez wskazania temp.
No i kiedy tak już zrezygnowany miałem zamykać auto i udać się do domu, postanowiłem jeszcze podłączyć ten czujnik. Myślę, może gdzieś coś z niego masę bierze?? Po podłączeniu czujnika kontrolka CODE zgasła i autko normalnie odpaliło! Hmmmmmm. Myślę sobie... niezłe jaja.
Zacząłem gmerać przy tych kablach od czujnika i wtedy zauważyłem przyczynę wszystkich problemów... Poprzecierane kabelki od czujnika oraz od sterownika zaworu elektromagnetycznego na pompie (w sumie 5 kabelków). Jako że immo odłącza zawór pompy a kable zwierały się z kablami czujnika temperatury to wszystko się rypało. Wskaźnik szalał a immo przestał działać jak już na stałe jeden z kabli z czujnika zwarł się z kablem zaworu elektromagn.
Wszystko pięknie polutowałem, zaizolowałem i na koniec zapakowałem w peszle ochronne. Pospinałem sztrapsami i gitesik. Teraz już na pewno nic mi się tam nie przetrze.
Posiadaczom turbo klekotów polecam zerknąć na te kabelki przed silnikiem. Być może fabrycznie były w jakimś peszlu, ale u mnie go nie było. No a że silnik się telepie to i kabelki się ocierają. Kilka lat ocierania.... Głupio trochę zatankować do pełna i zostać pod dystrybutorem... Dobrze że nie w trasie

Pozdrawiam