Po pół godzinie auto "łaskawie" zezwoliło na odpalenie silnika i co z tego jak po kilometrze zabawa się powtórzyła. Co weselsze auto diagnostyka pokazywała komunikat -OO-, czyli jestem sprawny.
Dotarłem na lince do serwisu ACM Mari Car w Poznaniu ( wiem , że robie im trochę reklamy) ale pomimo moich obaw dość szybko ustalili przyczyne. Komputer diagnostyczny podał, że problem z masą. No i faktycznie po dokładnych oględzinach okazało się, że jeden z przewodów masowych na nadkolu po stronie kierowcy jest luźny (odkręcona nakrętka). Kiedy wszyscy a zwłaszcza ja byli szczęśliwi bo auto zapaliło, jazda próbna ok, no to w drogę, a tu ZONG! 500m i stoimy, no więc powrót do serwisu. Dwie godziny później informacja , że problemy z masą doprowadziły do uszkodzenia czyjnika obrotów wału. ( Miałem mieszane uczucia więc zakup części był na konto serwisu). Na szczęście diagnoza okazała się trafna. Autko w czwartek w południe było gotowe - koszt czujnika 107zł cena serwisu bez rabatu.
Tą informacje zamieszczam ku przestrodze bo sam szukałem na forum o co chodzi z taką awarią i znalazłem kilka wypowiedzi, że był komunikat ale wyparował i jest ok. Ja też wcześniej w trakcie dużych mrozów miałem taki komunikat ale nic się z autem nie działo wiec kiedy przestał się wyświetkać dałem sobie spokój z tematem. A może gdybym obejrzał pożądnie wszystkie kable to bym znalazł niedokręconą nakrętke i zaoszczędził "pare" złotych i dużo nerwów.
