Przeszukałem forum ale opisu podobnego problemu nie znalazłem.
Już od 1,5 roku mam ten problem i już straciłem nerwy na mojej Kappie.
Mam Kapona z '96 2.0 z LPG (Stag300 - sekwencja).
Auto odpala najpierw na benzynie a potem po osiągnięciu 60 stopni przełącza się na gaz.
Problem polega na tym, że auto na zimnym silniku odpala (na benzynie) i zaraz po odpaleniu zaczyna "parchać" tak jakby nie paliły wszystkie cylindry. Po chwili auto czasem gaśnie bo nie może się wkręcić na obroty. Po kilkukrotnym odpaleniu jazda jest możliwa ale silnik trzeba kręcić powyżej 1500 bo niżej szaleje. Czasem przez kilkaset pierwszych metrów auto jedzie "żabką". Potem auto już się uspokaja i przełącza się na gaz.
Od tego momentu... pojawia się inny problem.
Auto jedzie na gazie ale... podczas dojeżdżania np. do świateł i wyrzucaniu biegu obroty spadają do ZERA i auto gaśnie momentalnie. Praktycznie zawsze auto gaśnie po wyrzuceniu biegu na luz. (Rzadziej gaśnie kiedy dojeżdżam do świateł i mam np. 1000 obr/min - wtedy zdarza mu się nie zgasnąć).
Jak przełączę go ręcznie na benzynę w czasie jazdy to... przy dojeżdżaniu do świateł gaśnie tylko w 5-10% przypadków.
Przez te 1,5 roku wymieniałem już:
świece, filtry, rozrusznik, pompę paliwa, przepływomierz, robiłem remont silnika (panewki, wałek, pierścienie), odłączyłem immobiliser, wymieniałem filtry gazu, tłoczki we wtryskach gazu i kilka innych mniejszych rzeczy.
Problem jak istniał tak istnieje.
Po podłączeniu do komputera nic konkretnego się nie pokazuje.
Odłączenie aku na 10 minut powoduje... że auto odpala kilkukrotnie normalnie by po 5 razie błędy powróciły i znowu auto zaczynało szaleć.
Nie wiem czy to ma wpływ ale na wskaźniku ładowania mam wskazówkę lekko przekrzywioną w prawo (zbyt dużo voltów na ładowaniu?) a cały czas świeci mi się komunikat o błędach oświetlenia z tyłu.
Miał ktoś podobny problem? mnie już szlag trafia bo kilka tyś już wtopiłem w tego złoma i auto nadal nie jeździ jak powinno. Za kasę wrzuconą w remonty kupiłbym innego za te kilka tysięcy
